Na scenie letniej Starego Klasztoru odbył się koncert Joao de Sousy- nie mogło mnie na nim zabraknąć, tym bardziej, że wokalista prezentował utwory z nowego albumu „Ideal”.
Artysta wykonał klasyki muzyki fado i swoje kompozycje, pokusił się ponadto o zinterpretowanie paru polskich standardów w stylu tradycyjnej muzyki portugalskiej. Niesamowite umiejętności wokalne, zabawa konwencją i świetna gra na gitarze, wszystko to sprawia, że słucha się bardzo przyjemnie.
Mam za to duże uwagi do organizacji występu. Skwierczące na ruszcie kiełbaski skutecznie umniejszały range wydarzenia. Do tego siedzący z tyłu i nadający głośno państwo, którzy byli na koncercie, nie będąc nim kompletnie zainteresowani- po za Sceną Letnią są stoliki od strony ulicy. Ponad to imprezowicze z sali obok, którzy również mogli przyjść na występ i oglądać go z boku, bez kupna biletow, wszystko to utrudniało odbiór i sprawiało, że widzowie (a przynajmniej my) czuli się niekonfortow a i sam artysta zdawał się być, momentami, zmieszany. OK, bilety nie były drogie, ale były, co powinno zapewnić jakiś rodzaj wyłączności a i artysta, mający na kącie współpracę z gwiazdami takimi jak Smolikiem, okres grania do kotleta/kiełbaski, ma już dawno za sobą. Menadżer klubu ma parę rzeczy do przemyślenia.
Podsumowując, dziękuję za genialny koncert, jednak następnym razem zastanowię się dwa razy czy chce iść na płatne wydarzenie na Scenie Letniej Starego Klasztoru.