Małpki w Berlinie

Jadąc do Berlina na dwa dni na koncert Arctic Monkeys postanowiłam połączyć przyjemne z … przyjemnym.

W niemieckiej stolicy wylądowałam wcześnie rano (choć z opóźnieniem). Rzeczy zostawiłam na mieszkaniu u koleżanki i uzbrojona w GPS-a, dzienny bilet komunikacji miejskiej, pobiegłam zwiedzać miasto. Pierwsze w kolejce było berlińskie ZOO.

Komunikacja miejska jest turystolubna i bez problemu wysiadłam z metra na odpowiednim przystanku. Moją zgrabną niemczyzną spytałam się starszego pana, gdzie jest wejście do ZOO, na co pan, czy o dworzec mi chodzi, a ja na to, że pandę chcę zobaczyć. Starszy pan się uśmiał, ale drogę pokazał. ZOO jest od strony ulicy osłonięte wysokimi budynkami- taka miejska dżungla. Architektura ogrodu zoologicznego przypomina tą znaną mi z wrocławskiego. Trochę starszych budynków, trochę nowych realizacji. Gatunków zwierząt jest więcej niż we Wrocławiu. Obejście całego przybytku zajęło mi ok. 2,5 godziny. Na koniec zostawiłam sobie, oczywiście, pandy.

Następna, w punkcie wycieczki, była Brama Brandenburska i jej okolice.

Wieczorem, posilone czymś w rodzaju afrykańskiego kebaba z sosem z orzeszków ziemnych (smaczne to to), pobiegłyśmy, z koleżanką, na koncert Arctic Monkeys. Tak, wiem, że czasem grają na OpenAirze, ale droga do Berlina krótsza i pretekst do spotkania ze znajomymi też jest.

Chłopcy z Sheffild zagrali głównie utwory ze swoich dwóch ostatnich płyt- ‘AM’, oraz ‘Suck it and see’. Nie zabrakło również piosenek z nowej płyty, promowanej trasa koncertową, oraz hitów takich jak ‘I Bet You look Good on the Dancflore’ czy ‘Brainstorme’, właśnie utworów z płyty ‘Favourite Worst Nightmare’ brakowało mi najbardziej. Trudno, jak mówi stare przysłowie: „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”, a że muzycy grają niesamowicie, to i długo nie ubolewałam. Trochę do życzenia pozostawiało nagłośnienie w sali koncertowej i kiepska wentylacja.

Następny dzień upłynął mi pod znakiem pieszych wycieczek po najbliższej okolicy i zwiedzaniu ciekawych miejsc, wspólnie z koleżanką. Do autobusu wskoczyłam wieczorem i udałam się w drogę powrotną do Wrocławia.

Podsumowując- wycieczka bardzo udana, długo będę ją wspominać, a Arctic Monkeys ani widu ani słychu we Wrocławiu- chłopaki nie wiedzą co tracą.

  


  • Byłam dwa tygodnie w Berlinie, wypadł on na podróżniczym szlaku 🙂 Nie jest on moją ulubioną stolicą, ale zawsze chętnie tam wracam 🙂

    • Justyna

      Mam podobne odczucia. 🙂