W tym roku postanowiłam, w trakcie Nocy Muzeów, zagłębić sie w zakamarki Dworca Nadodrze. Okazją do tego miałybyć organizowane tam, od 15, co godzinę, oprowadzania z przewodnikiem. Chętnych byo sporo, przewodnik nie miał mikrofonu, jego wypowiedzi, skutecznie, zagluszał, stojacy na peronie, parowóz. Szybko, więc, odłaczyliśmy się od wycieczki, i zaczęliśmy zwiedzać dworcowe móry samodzielnie.
Dworcowa budowla jest opustoszała, miejscami wygląda jakby chwilę wcześniej wygnano z niej, koczujących tam bezdomnych. Błoadząc po labiryncie korytaży człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że w dobie powszechnego dostępu do internetu i mozliwości kupienia biletów on-line, rozbudowana biurokracja kolejowa, prestala być potrzebna. Mimo, że dworzec kupił, pare lat temu, właściciel, między innymi zamku Topacz, większych ruchów w budynku nie widać- czeka on na lepsze czasy.
Przed Dworcem odbywało sie coś na kształt osiedlowego festynu z kramami z zabawkami, piwem, kielbaskami z grila. Postanowiliśmy przyłączyć się do fety, z głośników lecialy polskie przeboje lat osiemdziesiatych- same hity i nie ma tu z mijej strony ironii Franek Kimono to wszakże klasyk.
Następnym punktem wycieczki był Arsenał Miejski i kryjące sie w nim Muzeum Archeologiczne i Muzeum Militariów. Na dziedzincu muzeum odbywała się inscenizacją poświecona Solvadorowi Dali.
Muzeum Archeologiczne posiada stała ekspozycje, o dziejach najstarszych Dolnego Ślaska. Zato duża część wystawy Muzeum Militariow była nie dostępna dla zwiedzających. Z okazji odzyskania niepodleglości obejżeć można za to wystawę poświęconą Legionom Polskim, w tym, wypełnione pieknym, odręcznym pismem, karty rejestracyjne żołnieży.
Nocne zwiedzanie jest ciekawe, nie zawsze mozna sie pokręcić po instytucjach kultury nocą, ale przy włączonych światłach.