Na gościnnych występach w Krakowie

Cały czas były (i są) w Krakowie miejsca, których nie odwiedziłam, więc kiedy nadarzyła się możliwość weekendowego wypadu, podłapałam ją od razu. Okazji,  do wyjazdu, było kilka, powiązanych z sobą- spotkanie z przyjaciółką i impreza djska, na której grał nasz wspólny znajomy. Ja, dodatkowo, za punkt honoru wzięłam sobie odwiedzenie Pracowni i Muzeum Witrażu.

Zwiedzanie miasta zaczęłam w sobotę rano. Miałam na nie dużo czasu, więc spokojnym krokiem przemierzyłam krakowską starówkę i jej okolice. Przemknęłam przez tętniące życiem i wielością towarów targowisko na Kleparzu. Weszłam do każdego, otwartego Kościoła i w każdą otwartą bramę prowadzącą na podwórko ukryte między kamienicami. Lubię je, są dla mnie egzotyczne, ze względu na prowadzone w wielu z nich klatki schodowe i balkony, którymi można dojść do mieszkań na różnych piętrach. We Wrocławiu takiej mody nie było, albo taka zabudowa po prostu się nie zachowała. W miedzy czasie odkryłam, że w mieście odbywa się festiwal OFF Camera. Przebrnęłam przez zatłoczone Sukiennice, odwiedziłam kościół Mariacki z polichromiami Wyspiańskiego. Na Franciszkańskiej wstąpiłam Do kościoła Franciszkanów, gdzie zawsze, z niezmiennym zachwytem podziwiam piękne witraże, projektu… Wyspiańskiego i malowidła ścienne jego autorstwa. Zdobyłam Wzgórze Wawelskie, zaliczyłam też festyn na podzamczu i dziarskim krokiem ruszyłam do głównego punktu mojej wyprawy, do Pracowni i Muzeum Witrażu.

Muzeum to chciałam zwiedzić od dłuższego czasu, związane to było z moim zamiłowaniem do  Secesji, z którą sztuka witrażowa związana jest nierozłącznie i chęcią poznania warsztatu pracy artysty-szklarza. Jako, ze byłam jedyną zainteresowaną, w sumie trafiło mi się indywidualne zwiedzanie i mogłam wszystko obejrzeć od podszewki.

Pracownia znajduje się na rogu ulicy Piłsudskiego i Krasińskiego, w niewielkiej odległości od Runku. Założył ją, w 1902 roku, Stanisław Żeleński (z tych Żeleńskich), powstała w specjalnie w tym celu zbudowanym budynku, przemyślanym i dostosowanym do potrzeb artysty witrażysty. Bardzo ciekawym jest fakt, iż wiele elementów wyposażenia wnętrza jest sprzętami oryginalnymi, dotyczy to biurka założyciela firmy, stołów warsztatowych czy, nieużywanego już do celów rzemieślniczych, pieca kaflowego. Od samego początku swojej działalności pracownia współpracowała z takimi artystami jak Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Jan  Matejko.

Powstawanie witrażu jest wieloetapowe i pracochłonne. Nie ma tu miejsca na pomyłki, ze względu na specyfikę tworzywa.

Nie był to koniec  atrakcji na sobotę. Wieczorem udałyśmy się z koleżanką do The Culub, na Kazimerzu na imprezę z serii We Are Aliens, gdzie występował nasz znajomy Dj O.P.H.I.R.. W klubie grano muzykę transową, przy czym w większości była typowa łupanka. Nasz znajomy gra w innym stylu, nie monotonnie, mieszając style, jest to coś świerzego.

W lokalu były dwie sceny- główna i chillout, przy czym ta druga mieściła się w palarni i szybko z niej uciekłyśmy.

Niedziela minęła nam na leniwym szwędaniu się po Krakowie. Wyjazd uznaję za udany- Ogród Botaniczny został do zaliczenia na następny raz.