Tańcowała igła z nitką

A dokładnie to z dwoma nitkami, bo to maszyna do szycia poszła w ruch.

Moją przygodę z szyciem zaczęłam w czasie pandemii. I co w tym okresie można szyć? A no maseczki… umówmy się- to nie są Himalaje sztuki krawieckiej. Potem był pokrowiec na składany stół i krzesła, który dosłownie przeminął z wiatrem i zleciał z balkonu w siną dal. Po użyciu czapki, która z powodzeniem mogłaby służyć za torbę na ziemniaki odłożyłam swoje krawieckie ambicje, razem z maszyną, do pudła, gdzie obrósł je kurz.

Od dawna chciałam jednak nauczyć się szyć konkretne rzeczy. Długo zbierałam się z decyzją pójścia na kurs szycia i w końcu się przełamałam. Warto było.

Zajęcia odbywały się w Róży Rozpruwacz, trwały dwa dni i zdążyliśmy na nich uszyć porządny worko-plecak, z podszewką i bluzę z kapturem, z dzianiny, której zawsze się bałam, bo to elastycznie i się ciągnie i nie wiadomo co z tym dalej robić. Nawet ściągacz udało się wszyć bez problemu. Ponadto nauczyłam się robić wykroje i przenosić je na materiał. Przede mną długa droga, ale przekonałam się, że maszyna nie jest straszna, a jak robi się wszystko w odpowiedniej kolejności, to nie jest to takie skomplikowane. Szycie na maszynie to też dobre ćwiczenie na uważność, na każdym jego etapie.

Poniżej załączam efekty i polecam bardzo serdecznie warsztaty z szycia maszynowego w Róży Rozpruwacz.

 

https://www.facebook.com/RozaRozpruwacz

https://rozarozpruwacz.asysto.pl/uslugi

https://2pos.pl/fa/5678/17980

https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/56,35771,17914968,Spacer_po_Nadodrzu_trasa_rzemieslnikow_i_klubokawiarni__.html