W blasku Neonów

Na ten koncert czekałam od dłuższego czasu, wcześniejsze omijały mnie mniejszym lub większym łukiem, a potem chłopaki zamknęli się w studiu aby nagrać trzecią płytę… i to bardzo dobrą płytę.

Parę słów o samym koncercie. Odbył się on na terenie nieczynnej zajezdni tramwajowej Dąbie, w klubie Łącznik. Neony suportował zespół Frankenstein Children- czterech, młodych chłopaków, grających gitarowego rocka. O ile do części instrumentalnej nie mogę się przyczepić,  ba zrobiła na mnie pozytywne wrażenie,  o tyle wokalista mógłby skupić się na poprawie dykcji, ale zespół młody i wszystko przed nimi. Inna kwestią jest złe nagłośnienie- strasznie mocne basy, które wybijały się na tle granej muzyki i dodatkowo zakłócały odbiór obydwu występów. Z racji tego wyszłam z koncertu wcześniej- bębenki w uszach pękały… albo po prostu się starzeję.

Neony stanęły na wysokości zadania. Na swoim dziesięcioleciu chłopaki wykonali utwory z trzech płyt. Na scenie wystąpili też zaproszeni goście, między innymi Jakub Zublewicz- dawny gitarzysta. Zespół zagrał dla widowni znającego jego repertuar, więc  szybko złapał z nią kontakt. Była dobra energia i pozytywne emocje.

A teraz trochę o samej nowej płycie i twórczości zespołu Neony. Na nowe nagrania trzeba było długo czekać, ale efekty są bardzo dobre więc wybaczam. Mam wrażenie, że kolejne płyty „dorastają” z zespołem. Na ostatnim krążku jest więcej utworów traktujących o związkach trudniejszych lub łatwiejszych, o dojrzałych dylematach i tęsknotach Mniej się imprezuje niż na pierwszej płycie, ale jak już jest balanga to na maksa. Ciągle, za to, szuka się swojego sposobu na życie. Całość zachowana jest w brit popowym, rockowym klimacie. Pozorny dysonansem jest utwór „DJ kot”- ma bardziej filozoficzny tekst i muzycznie odbiega od reszty płyty, nie mniej nie szkodzi to całości.

Nie oceniam twórczości Neonów z punktu widzenia znawcy i krytyka muzycznego, którym nie jestem. Nie znam się też tyle na temacie aby dosłuchiwać się inspiracji innymi zespołami. Chłopaki grają fajnego gitarowego rocka, a to jest to na czym się wychowałam i co mi w duszy gra. I patrząc po tłumie na widowni i dużym, jej, przekroju wiekowym, chyba nie tylko mi. Myślę, że dużą zaletą tekstów, na każdej płycie Neonów, jest to, że łatwo się z nimi utożsamiać na różnych etapach życia… A może ja tak tylko mam. Na ostatniej najbardziej przemawia do mnie utwór „Ona”, ale każdy znajdzie tu coś dla siebie.